W zimie zazwyczaj nie zapuszczamy się na żadne dalsze wycieczki, z prostej przyczyny - jest zimno.
A że Sebastian nie chodzi, ciężko mu się rozgrzać a w moim mózgu zatychmiast pojawia się wizja zapalenia płuc i innnych następst świeżego powietrza.
Tak czy inaczej, dałam namówić się na wyprawę na zimowy zlot motocyklowy.
O dziwo Sebastian nie dostał 100% gorączki, nie ma zapalenia pluc a nawet kataru.
Za to ma super wspomnienia no i zdjęcia na czołgu :)
Był też klasyczny kulig traktorem po lesie i pieczona świnka :)
Co prawda po kilkugodzinnym pobycie na imprezie przpominaliśmy bałwany, ale było warto :)
Acha, Sebastian stwierdził, że czołg był kiepski, bo nie strzelał i do domu wrócił nieco zawiedziony :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz