poniedziałek, 14 stycznia 2013

Grupa udomowiona


Nas też nie ominęło.
Grypa zapanowała w naszym domu i w dodatku zaczęła ode mnie.
Łykam więc wszystko co mi wpadnie w ręce i nadrabiam miną, chociaż jak patrzę w lustro i widzę swoje pobladłe lico, to jakoś nie czuję się wygraną w tej nierównej walce...
No ale póki co udaję, że jutro będę w stanie pójść do pracy, chociaż niewiele widzę punktów "za".
Natomias Sebastian również w domu, gdyż... ukrwam go przed grypą panującą w przedszkolu :) To znaczy ukrywałam go do piątku bo teraz to już chyba nie ma sensu...
Ale tak sobie myślę, że z dwojga złego lepsza grypa swoja niż obca, więc siedzi sebastian w domu z udomowiona grypą a ja się modlę, żeby go omineło.
Swoją drogą - szczepicie siebie i dzieciaki na grypę?

3 komentarze:

  1. Ja Antka nie mam odwagi zaszczepić p. grypie, ba pediatra tej odwagi tez nie ma jako , że szczepionka obojetną nie jest.
    Myśmy za namową Doktora Opiekuna zaszczepili się rodzinnie dwukrotnie i odchorowaliśmy to bardzo.
    Od kilku lat sie nie szczepimy ku rozpaczy Doktora i póki co udaje sie nam unikać groźnych objawów grypy. Zdarzaja sie przeziebienia, katary, słabsze dni, ale wyleczalne domowymi sposobami, czosnek, herbatka malinowo miodowa i wygrzanie w łóżku z gripexem.

    OdpowiedzUsuń
  2. My tez się nie szczepimy. Odpukać, na razie ok. Ja szczepiłam się raz kilka lat temu i nigdy wcześniej ani później nie chorowałam tak jak zimą i wiosną właśnie po tej szczepionce. Dlatego zaprzestałam szczepienia. Pozdrawiam, Asia R.

    OdpowiedzUsuń
  3. My też nie mamy odwagi się szczepić, zwłaszcza, ze słyszałam już nie raz o poszczepiennych chorobach grypopodobnych przechodzonych dość ciężko... No ale to dla mnie pytanie dalej jedno z wielu bez odpowiedzi...

    OdpowiedzUsuń