czwartek, 29 września 2011

Nasze masaże


Tak się fajnie złożyło, że Babcia Gosia jest masażystką. W związku z tym możemy masować się do woli.
Móc to jedno, chcieć to drugie.
Początki były trudne. Najpierw zaczynaliśmy od masowania samych nóg. Sebastian siedział mi na kolanach, Babcia Gosia masowała nogi a wokół nas byli tzw. Zabawiacze w postaci Dziadka, Taty, psa i kto tam się jeszcze nawinął. Potem udało się wynegocjować leżenie na stole, ale masaże w dalszym ciągu nie trwały zbyt długo.

Wtedy Tata wpadł na genialny pomysł i pewnego pięknego dnia przytargał do domu odtwarzacz DVD wraz z małą kolekcją płyt.
Od tej pory masować Sebastiana można do woli, a wygląda to tak, jak widać na załączonym obrazku. Trochę tylko dziwnie patrzyli się na nas masażyści na wakacjach nad morzem… Najpierw była seria pytań o to, czy on/ona NA PEWNO umie masować, potem testowanie masażu na ochotniku (czyli na mnie).
Po czym wkraczaliśmy do gabinetu z odtwarzaczem DVD i serią płyt :)
Cel uświęca środki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz