piątek, 30 września 2011

Ciasto ze śliwkami

Bardzo, ale to bardzo podobały mi się KAFO’s Mayeczki i od razu zaczęłam szukać czegoś takiego dla Sebastiana. Pytając lekarzy, przeważnie spotykałam się z opiniami, że to bez sensu.
Bo dziecko i tak nie chodzi, bo się kupi a i tak nie wiadomo czy zda egzamin, bo przecież to drogie i szybko wyrasta więc trzeba kupować nowe. Ciekawe, czy sobie też by nie kupili.
Tymczasem osobiście uważam, że jest to jeden z naszych najlepszych inwestycji i kolejny raz mogę sobie pogratulować swojego oślego uporu.
Sebastian może teraz nie tylko stać w pionizatorze wgapiony w bajki (bo zabawa kończyła się po 15 minutach i już chciał wychodzić, więc zostawało jedynie Mini Mini).
Obecnie w naszych bałwankach chodzimy po domu i po dworze,  gotujemy, babrzemy się w wodzie, malujemy ściany wodą, karmimy psa i ciągniemy go za ogon, rozwalamy Tacie jego najlepsze płyty i układamy z powrotem tak żeby nie zauważył oraz robimy sto innych rzeczy.
Oczywiście to wszystko odbywa się z asekuracją z naszej strony, wymaga większego zaangażowania, ale jest nieporównywalnie lepsze od stania w pionizatorze.
I jeszcze jedno – ponieważ „bałwanki” są zrobione na podstawie gipsowego odlewu, Sebastian stoi w nich z zachowaniem poprawnej postawy. W pionizatorze natomiast  wygięty jest tak jak mu wygodnie, a ja udaję że tego nie widzę J
Wczoraj z Babcią Gosią piekliśmy pierwsze w życiu ciasto, Sebastian pracował jak szalony.
                                                             Wyszło naprawdę pyszne :) 


I jeszcze jedno.
Podłość ludzka nie zna granic.
Kiedy zaczynałam poszukiwania firmy, która zrobiłaby mi kortezy, pewna bardzo znana firma wyceniła mi taki sprzęt (z zawiasami i ruchomymi stawami) na zawrotną sumę, której nie będę pisać, bo i tak mi nikt nie uwierzy.  
Tymczasem ostatecznie zapłaciliśmy za nie w innej, mniej znanej ale bardzo dobrej firmie 5 razy (słownie : PIĘĆ razy – naprawdę PIĘĆ RAZY) taniej !!!!!
Ja rozumiem, że każdy chce zarobić, ale wydawało mi się, że wszystko ma swoje granice, zwłaszcza jeśli zarabia się na chorych dzieciach. No ale najwidoczniej tylko mi się wydawało.
Dlatego jak by ktoś chciał kontakt do firmy, w której robiliśmy nasze ortezy, to pisać do mnie śmiało. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz