O ile łatwiej pisze się bloga, jeśli twoje dziecko ma 2,3,4 latka.
Wtedy co dzień praktycznie jest coś, co jest w stanie zaskoczyć, wprawić w zachwyt, coś, co sprawia, że człowiek chce się swym zachwytem podzielić ze światem.
A u nas ostatnio na pierwszyrazy posucha.
Bardziej przytrafiają się naszej dwulatce, która pierwszy raz poszła do przedszkola, pierwszy raz zobaczyła słonia, pierwszy raz kąpała się w rzece...
Aż tu nagle... JEST!
JEST!
Pierwszyraz!
I to jaki!
Otóż Panie i Panowie....
Tadam tadam tadam....
Sebastian miał swój nowy, fantastyczny i zupełnie wyjątkowy
SUPER PIERWSZYRAZ!
Otóż właśnie wczoraj Sebastian wrócił sam ze szkoły do domu.
SAM.
Wielokrotnie już wspominałam dzień, oraz parę nastepnych dni i tygodni po diagnozie, gdzie wyobrażałam sobie mojego syna za parę lat.
Zalana łzami rozpaczy wyobrażałam sobie, jak to będzie, kiedy będzie miał 6,7.8 lat, jeśli wogóle do tego czasu dociągniemy.
Zalana łzami rozpaczy wyobrażałam sobie, jak to będzie, kiedy będzie miał 6,7.8 lat, jeśli wogóle do tego czasu dociągniemy.
W tym obrazie było wiele, na pewno nie było samodzielnego wracania ze szkoły.
Syn mój oto wyposażony w telefon komórkowy, wypuszczony ze szkoły przez panią o umówionej godzinie, całkiem sam do domu powrócił.
Cały.
Zdrowy.
Nie przejechany przez samochód.
Nie porwany przez bandytów.
Nie spadnięty z chodnika.
Tylko matka z ojcem siedzący i czekający w domu bogatsi o parę siwych włosów i trochę bardziej przybliżeni do ewentualnego zawału serca :)
Mały Wielki Bohater. Kochany. Rodzicom również wielkie wyrazy uznania. Pozdrawiam. Agnieszka
OdpowiedzUsuń