czwartek, 7 maja 2015

Na siłowni

Nadchodzi wiosna, czas zrzucić zimowe futro.
A raczej tłuszcz.

nie, nie chodzi to o Sebastiana, jemu raczej zbędne kilogramy nie zagrażają, chodzi o mamusię...

Bardzo długo szukałam wymówek - nie mam czasu, jestem zmęczona, nie mam z kim dzieci zostawić, godziny mi nie pasują....

W końcu jakaś życzliwa(?) dusza podpowiedziała mi, że na jednej z siłowni przez półtorej godziny - podczas zajęć dla mam - równolegle prowadzone są zajęcia z budowania klockami LEGO.

Cóż było robić. Poszliśmy.

Syn zachwycony, ja - powiedzmy, że też.

Pierwsze 5 minut było fantastycznie. Rozgrzewka poszła jak złoto.

Co robiłam przez następne 50 minut?
No cóż... próbowałam przetrwać :)

Łudziłam się jeszcze, że to tylko jednorazowy wyczyn, że syn powie, że to budowanie LEGO to nuda i nic się nie dzieje, no ale niestety...
Syn zachwycony jeszcze bardziej.

Ja nie mogę już pisać, bo mam zakwasy na palcach. I wszędzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz