czwartek, 26 czerwca 2014

Nic nie muszę

Wiem, wiem, że to blog o Sebastianku, no ale jakoś tak mi dziwnie tak długo nie pisać, więc tym razem napiszę jednak o sobie :)

W wyniku fantastycznych zbiegów okoliczności nagle okazało się, że mam wakacje :)

Nagle nie muszę robić obiadów, obierać syna z przedszkola, organizować rehabilitacji...
Co ciekawe - nie muszę nawet chodzić do pracy, dzięki mojemu drugiemu - równie cudownemu dziecku :)

Co prawda dziecko nr 2 trochę jednak daje znać o sobie i chodzę lekko niewyspana, no ale przypominając sobie wakacje ze znajomymi jeszcze parę lat temu, nie przypominam sobie żadnych, na których wyspana bym była, więc jest w porządku :)

A ostatnio zaliczyłyśmy babski weekend - razem z Ciocią Babcią Elą występującą częściowo w roli niani, dzięki czemu mogłam spokojnie do późnej nocy przygladać się jak inni szaleją :)



A tymczasem z utęsknieniem czekamy na chłopaków.

Sebastian oczywiście już drugiego dnia wakacji zaliczył w standardzie kaszel z katarem.
Nie obyło się bez lekkiej paniki ze strony męża mego, łącznie z informacją z jego strony, że Sebastian ma wodę w płucach i ogólnie to wracają, żądaniem natychmiastowego przysłania nebulizatora oraz informacji, że nastąpiła ogólna katastrofa.
Okazało się jednakże, że wysłany przeze mnie nebulizator, który dolechał do nich w ciągu dwóch dni roboczych, nie jest już potrzebny, bo właśnie Sebastianowi już wszystko przeszło, właśnie kąpią się w morzu a z tą wodą w płucach to źle zrozumiał :)

Tak czy inaczej - chłopcy szczęśliwi, my szczęśliwe, jednym słowem
WAKACJE





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz