niedziela, 29 lipca 2018

Coś za coś

Jak to było w piosence "nic nie może przecież wiecznie trwać..."
Cóż, mieliśmy 4 dni wakacji, a następnego dnia po powrocie wylądowaliśmy z ostrym zapaleniem ucha u naszej ukochanej Pani Doktor.

Na pytanie skąd się wzięło to zapalenie odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą, że w sumie to nie wiemy, ale być może ma to jakiś związek z tym, że Sebastian przez te 4 dni od 10.00 do 20.00 spędzał czas w basenie, skacząc na główkę, na bombę oraz z przewrotami do przodu i do tyłu...

Mimo że skończyło się na antybiotyku, Sebastian stwierdził, że dla takich chwil warto czasem potem pobrać antybiotyk... ;) 

Cóż, moja krew ;) 
Zgadzam się w zupełności ;) 



1 komentarz:

  1. My po wakacjach też u Tomka zapalenie ucha ;-) U mnie tylko czyszczenie o przetykanie ucha wielka strzykawka ;-)

    OdpowiedzUsuń