Dzisiejszego poranka po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy obudziłam się i nie musiałam nic...
Mogłam sobie po prostu leżeć i nic nie robić, po prostu bajka :)
Ale ten stan oczywiście nie mógł trwać zbyt długo, gdyż moje drugie ja leżenia i nicnierobienia nie znosi.
Jakoś tak więc wyszło, że do 15.00 mamy już za sobą spacery, zakupy, pieczenie rożków francuskich z owocami, oraz poczynione plany na popołudnie w postaci wyjścia z dzieciakami do teatru...
Ale oto pół godziny temu przyszedł do nas kolega Sebka i bawią się w najlepsze.
Z dobiegającymi mnie dyskusjami typu:
- Wiesz, że od gier można dostać padaczki?
- Co to są potaczki?
- Nie wiem ale można ich dostać.
Wygląda na to, że dzieciaków do teatru wyciągnąć się nie uda, a ja będę skazana na odpoczynek.
Nie wiem jak się odnajdę w tej sytuacji :)
Całe szczęście że na jutro zaplanowałam milion atrakcji już od rana :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz