czwartek, 6 marca 2014

Szlaczek

Pomimo, że Sebek ma jeszcze czas na naukę pisania, ze względu na osłabioną siłę mięśniową zdecydowaliśmy się - to znaczy ja się zdecydowałam a Sebastian jakby nie ma wyjścia - na naukę szlaczków.
Zasada jest prosta - jeden szlaczek dziennie w zakupionym do tego celu zeszycie w 3 linie.
Proste w teorii - z praktyką bywa różnie :)
Okazało się, że pomimo, że moje dziecko w wieku 4,5 roku bez problemu dodaje i odejmuje w obrębie liczb do 10, zna literki i ogólnie intelektualnie jest że tak powiem bez zarzutu, szlaczki go przerastają...
To znaczy oczywiście, jak najbardziej rysuje je codziennie, a sama czynność rysowania szlaczka to jakieś 3 minuty.
Do tego jednak należy doliczyć dyskusje przed rysowaniem oraz w trakcje rysowania, czyli jakieś 30 minut okołoszlaczkowej działalności.
W międzyczasie pojawia się tysiąc pomysłów na ewentualne jutrzejsze szlaczki, szlaczki pojawiają się na rękach, nogach i innych częściach ciała szlaczkowykonawcy, pojawia się głód, pragnienie i ogólne rozmowy o życiu.

Dziś więc postawiłam ultimatum przed wieczorną bajką:

"Chcesz obejrzeć bajkę, najpierw zrób szlaczek" 

A na to syn:

"Dobrze dobrze, już rysuję, powstrzymaj te emocje".
....

Dodam tylko, że ta rozmowa miała miejsce jakieś pół godziny temu a szlaczek jest mniej więcej w połowie ;)

1 komentarz:

  1. Cudowne. Są Wasze Dzieci. Obserwuję Was od czasu do czasu. Podziwiam Was, rodziców za Waszą pogodę ducha, za ciepło, miłość i cierpliwość jaką dajecie swoim dzieciom, pomimo ogromnejogromnego cierpienia, zmęczenia, napewno niekiedy zwątpienia. Podziwiam za przykład jaki dajecie nam, rodzicom zdrowych dzieci. Życzę dużo ciepła, miłości i serdeczności. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń