piątek, 27 stycznia 2012

Pakowanie wyjeżdżanie

Ufff......
Zmieściliśmy się do samochodu :)
Nie było łatwo, ale daliśmy radę. Ruszamy jutro z samego rana, mamy nadzieję pokonać mróz, protesty drogowe i choroby lokomocyjne.
Planujemy jazdę na nartach, sankach i dobrą zabawę.
Postaramy się zdawać relacje z wypadu, chociaż nie obiecujemy :)
Pa pa!

czwartek, 26 stycznia 2012

Narty

Hurraaaa!!!
Szykujemy się na narty!!!

Dziś odbyło się kupowanie kombinezonów, kurtek i innych gadżetów dla Sebastianka.
Plan jest taki, że zakładamy ortezy na nogi, buty o 10 numerów za duże (inne nie wchodzą na usztywnione w kostkach ortezy) i... jedziemy na narty :)
Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale już nie możemy się doczekać.

Tata jak na razie rwie sobie włosy z głowy i kombinuje jak tu poupychać nasze toboły, a ja zupełnie nie wiem, o co mu chodzi, bo przecież wiadomo, że trzeba wziąć 2 kombinezony dla Sebastiana, 2 pary butów dla nas, kuchenkę, trochę ciuchów na zmianę i zmianę zmiany...
Ruszamy w sobotę rano, już tuż tuż...

środa, 25 stycznia 2012

Nowe bałwanki

Sebastian powoli wyrasta ze swoich ortez, radośnie zwanych u nas "bałwankami", więc postanowiliśmy rozejrzeć się za nowymi.
Od Asi, mamy Wojtusia, która z kolei dowiedziała się od Mamy Uli, że jest firma, która produkuje coś takiego:

Wczoraj był u nas pan z pokazowymi ortezami, zrobiliśmy burzę mózgów z naszym rehabilitantem oraz całą rodziną, i chyba się zdecydujemy.
Ortezy są fajne, bo można je przedłuzać o 3 cm, więc wystarczą na dłużej, no i są tańsze o połowę od tych zakupionych poprzednim razem.
Minusy - ortezy nie są robione z odlewów tylko na miarę, stoi się w nich w swoich butach ortopedycznych i zakładane są na ubranie a nie pod.
Ja jak zwykle mam tysiąc pytań, ale chyba spróbujemy :)

No i w międzyczasie Dziadek Grześ, czyli nasza złota rączka obmyśla plan wstawienia do nich pneumatycznych siłowników wyprostowywujących kolana...

Na razie pod nóż idą nasze stare bałwanki - będziemy je obcinać, przycinać, przerabiać, sztukować i zobaczymy, co z tych naszych prób wyniknie :)

wtorek, 24 stycznia 2012

Wieści z rynku leków


Firma Novartis rozpoczęła kampaniędotyczącą badań przesiewowych nad SMA.
Firma Roche podlpisała umowę licencyjną z PTC Therapeutics na badania i program nad opracowaniem leku na SMA.
Biogen Idec wraz z  ISIS Pharmaceuticals ogłosili międzynarodową wspólpracę nad lekiem ISIS-SMNRx, który wszedł w ! fazę badań klinicznych.

Zgodnie z warunkami umowy, Isis otrzyma 29.000.000 dolarów płatne z góry i jest uprawniony do otrzymywania do 45 milionów dolarów płatności za kolejne przedlicencyjne etapy badań klinicznych ISIS-SMNRx.

Jednym słowem - trzy potężne międzynarodowe firmy farmaceutyczne uczestniczą obecnie w wyścigu nad opatentowaniem leku na SMA.
Mam nadzieję, że któraś z nich wygra i że wygra szybko :)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Dzień Babci i Dziadka

W weekend świętowaliśmy dzień Babć i Dziadków, Sebastian był niezwykle podekscytowany i pracowicie przygotowywał laurki.
Przed składaniem życzeń mówił z przejęciem po cichu cały ranek "Wszystkiego najlepszego z okazji dnia babci, wszystkiego ..."

a Dziadkowi Stasiowi dostało się nawet "Wesołych świąt z okazji dnia dziadka" :)

Zamieszczam więc dzieła przygotowane z tej okazji. 

Dla Dziadka Stasia

Dla Babci Gosi

Dla Dziadka Grzesia

Był jeszcze Aniolek dla Babci Lidzi, ale niestety nie zdążyliśmy zrobić zdjęcia.

niedziela, 22 stycznia 2012

Blokada konta

Parę dni temu, postanowiłam wysłać maila do przyjaciół i znajomych z prośbą o przelanie 1% podatku dla Sebastianka.
Dzisiaj okazało się, że moje konto na o2.pl zostało zablokowane, ponieważ działam wbrew regulaminowi, czyli rozsyłam SPAM i niechciana pocze i cytuję pana ze mną rozmawiającego "automatyczny system antyspamowy zablokował konto".
Ekstra. 

Rozmumiem, że firmy i ogolnie cały  swiat stara się za wszelką cenę chronić ludzi przed wszystkim, co możliwe, ale to chyba jest lekka przesada.
Próbowałam wszelkimi sposobami przekonać pana z o2.pl, że jednak nie jestem nagminnym spamerem, ale niestety cytuję "moja sprawa została skierowana do działu jakiegośtam w celu weryfikacji"

Codziennie dostaję jakieś 15 niechcianych maili i nic nie mogę z tym zrobić, a kiedy ja wysłałam raz (RAZ!) zbiorowego maila z mojego konta, w dodatku - mam nadzieję - raczej chcianego, gdyż raczej nie mam w kontaktach zapisanych maili do nieznajomych - okazuje się, że dopuściłam się złamania regulaminu, a konkretnie punktu 12 a:

  1. rozsyłanie spamu (w tym "niechcianej" poczty, "niechcianej" reklamy, reklamy rozsyłanej bez wiedzy i zgody o2 sp. z o.o., reklamy niezamówionej w o2 sp. z o.o.), rozsyłanie treści sprzecznych z prawem, naruszających zasady współżycia społecznego, powszechnie akceptowalne normy społeczno-obyczajowe,
Za co grozi mi:


Naruszenie przez użytkownika któregokolwiek z postanowień punktu 12 "a"-"e" stanowi podstawę do natychmiastowego usunięcia lub zablokowania danego konta pocztowego, a także do podjęcia przez o2 sp. z o.o. dalej idących, przewidzianych prawem kroków w tym do powiadomienia właściwych organów państwowych, powołanych do zapobiegania i ścigania przestępstw.

Tym sposobem zostałam potencjalnym przestępcą komputerowym :)
Ten świat jednak nigdy nie przestanie mnie zadziwiać :)

a jak by ktoś chciał do mnie chcianą przeze mnie pocztę, to mam nowy adres:
aster-bazarek@poczta.pl 


piątek, 20 stycznia 2012

Przedszkole

W związku z mega rozgadaniem mojego dziecka oraz domową nudą, dziś postanowiłam zająć się załatwianiem przedszkola dla Sebastiana.
Stwierdziłam, że będzie mógł poprzebywać trochę między dziećmi, pośpiewać piosenki i porobić różne fajne rzeczy.
Nie wiem, co na to jego układ odpornościowy i w związku z tym mój układ nerwowy, no ale to się okaże w praniu :)
Na razie są chęci i plany, a mianowiie takie, żeby wysłać syna mego do przedszkola 1-2 razy w tygodniu, po to, żeby się powoli aklimatyzował do codziennych zajęć. 
No i żeby jakimś cudem może nabrał odporności na zarazki bakterie i wirusy...

Co prawda nie wiem jeszcze do końca jak się do tego zabrać...
Miejsce w przedszkolu integracyjnym mamy podobno obiecane (jak nam donosi nasza kochana Magda R), musimy tylko uporać się z papierkową robotą, zaświadczeniami, pozwoleniami i innymi rzeczami, które są generalnie moją kulą u nogi i powodują wysypkę na mym bladym licu.

Jeśli ktoś przypadkiem wie, co powinnam zrobić, aby moje dziecko bez więkzych przygód i przeszkód moglo się do takowego przedszkola dostać, to bedę wdzięczna za pomoc i radę :)


czwartek, 19 stycznia 2012

Bałwan

Zgodnie z zamówieniem, Dziadek Grześ ulepił Bałwana.
Bałwan jest wykonany profesjonalnie, kule toczyły się przez pół ulicy i były oklepywane łopatą do śniegu :)
A jako, że nasza rodzina muzykalna jest, bałwan również dostał instrument :)
Niestety Sebastian nie mógł w lepieniu bałwana uczestniczyć z powodu choroby, ale za to oglada go przez okno przynajmniej 5 razy dziennie :)
Na zdjęciu niestety bałwanek nie prezentuje się już tak okazale jak na początku, ponieważ zmoczył go śnieg, w wyniku czego lekko stopniał i ttrochę odpadły mu guziki, ale przynajmniej zdążyłam zrobić zdjęcie :)

Odkąd urodził się Sebastian Dziadek dzielnie co roku stawia nam przed oknami bałwany, ale niestety żaden nie został uwieczniony z powodu mojej opieszałości, cieszę się wiec, że dzięki prośbie o bałwanowe zdjęcie w tym roku wreszcie miałam motywację.

A Dziadek czeka na słowa uznania :)




środa, 18 stycznia 2012

1% podatku

Tak, jak w ubiegłym roku, będziemy zbierać1% podatku dla Sebastianka.
Dzięki Waszemu wsparciu, Sebastian miał zapewnioną codzienną rehabilitację, kupiliśmy mu ortezy na nogi, sprzęt rehabilitacyjny, byliśmy na turnusie rehabilitacyjnym, oraz mogliśmy pozwolić sobie na wizytę w Niemczech, gdzie w tym roku być może będziemy mieli szansę na udział w programie rehabilitacyjnym dzieci z SMA. 
Jeśli ktoś ma wolną rubryczkę "cel szczegółowy" na swoim formularzu PIT,
 to bardzo prosimy o wpisanie tam 13897 Górniak Sebastian

DZIĘKUJEMY :)




wtorek, 17 stycznia 2012

Przepraszam

Ostatnio, prawdopodobnie ze względu na podwyższone ciśnienie między mną a moimi rodzicami, Sebastian stał się bardziej nerwowy.
Od dwóch dni rzuca się po ziemi, wali pięściami w podłogę, oraz rzuca się na mnie z rękami, prawdopodobnie dlatego, że jestem akurat zawsze przy nim :)

Dziś sytuacja się powtórzyła i postanowiłam z nim poważnie porozmawiać.

Efekt rozmowy:

Mega przytulenie oraz wypowiedziane z kocimi oczami zdanie
"Przepraszam, że Cię uderzyłem i przepraszam, że przepraszam" :)

Nie wiem tylko, czy powinien przepraszać on, czy ja, że narażam go na rozchwianie emocjonalne, bo jednak dzieci czują wszystkie emocje, nawet bez mówienia o nich.
No, chyba, ze to po prostu taki wiek :)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Prace nad lekiem


Póki co, na SMA leku brak i niestety na horyzoncie jeśli nawet widać jakieś światełko, to jest ono bardzo, bardzo mgliste i bardzo, bardzo malutkie.
no ale dobrze, że w ogóle jakieś jest.
SMA Foundation opublikowała aktualną listę i etapy pracy nad lekiem na SMA.
Zamieszczam poniże, ku pokrzepieniu serc :)


niedziela, 15 stycznia 2012

Epidemia

Wygląda na to, że jednak wybuchła u nas mini epidemia... 
Niestety ofiarą paskudnego choróbska padł Sebastian. Wczoraj był u nas lekarz, ale nie wiem, czy nie skończy się czymś poważniejszym. Jak to zwykle bywa, choroba przeżywa swoje apogeum w niedzielne popołudnie, kiedy wszyscy znani nam lekarze akurat są na wyjeździe :)
Sebastian prawie całkowicie stracił głos, a jego kaszel brzmi jak charczenie starego psa. 
Jakoś miałam nadzieję, że ten rok będzie jednak lepszy od poprzedniego, ale zaczęło się nieźle :)

piątek, 13 stycznia 2012

Poradnik żywieniowy SMA

FSMA wydało nową broszurę dotyczącą podstaw żywienia dla dzieci z SMA 

Dotyczy ona podstaw żywienia oraz wspierania zdrowia i wzrostu przy Rdzeniowym Zaniku Mięśni.
W broszurce poruszane są główne tematy dotyczące odżywiania, m.in. 
omówienie postawowych problemów żywienia w poszczególnych typach SMA
podstawy zdrowego odżywiania
metody pomiarów prawidłowego odżywiania w przypadku SMA
zapotrzebowanie kaloryczne
kiedy konieczne jest wspomaganie karmienia
jakie mogą występować problemy z jedzeniem i piciem u osób z SMA i jak sobie z nimi radzić
niedowaga i nadwaga przy SMA
i inne problemy, z którymi spotykamy się na codzień

Plik można ściągnąć tutaj, tylko w j. angielskim


A ja dalej padnięta jestem, miałam nadzieję, że mi się polepszy, ale na razie nic z tego. Więc owiana słodką wonią czosnku czekam na cudowne ozdrowienie i dziękuję za słowa wsparcia :)

czwartek, 12 stycznia 2012

Jednak chora

No niestety, jednak jestem chora.
Dziś od rana nie wiedziałam co się dzieje, Sebastian został więc oddany w ręce Babci i Dziadka :)
Za to ja się wyspałam, wyleżałam i nareszcie miałam dzień wolny, szkoda tylko, że z takim samopoczuciem i tak nie mogłam tego docenić:)

Miał dziś przyjechać do nas wózek Sebastianka z super wypasionymi nakładkami na koła.
Pani se sklepu Habitus dzwoniła do mnie w tej sprawie wczoraj chyba ze 3 razy, zapewniając, że wózek będzie dziś i to dowieziony bezpośrednio do naszego domu.
A dziś - cisza.

Mam nadzieję, że jutro poczuje się lepiej i wózek jednak przyjedzie...


środa, 11 stycznia 2012

Niewyraźna mama

Dziś od rana byłam niewyraźna, ale nestety obowiązki wzywają :)
Ze względu na dziadkowe malowanie naszych (już odbudowanych) ścian, na ćwiczenia z Sebusiem pojechać musiałam ja.
Mam tylko nadzieję, że nie przerodzi się to w jakieś większe choróbsko, a co najważniejsze, że nie uczepi się Sebastiana.
Póki co, nafaszerowana czosnkiem, lekami i sokami z malin kładę się z nadzieją na jutrzejsze cudowne ozdrowienie.
Oczywiście są i plusy - chłopaki idą spać oddzielnie a ja wreszcie mam szansę i wymówkę na wsześniejsze położenie się do łóżka :)

wtorek, 10 stycznia 2012

U fryzjera

Syn ostatnio postanowił, że zapuszcza włosy. Nie pomagały prośby i tłumaczenia - on zapuszcza włosy i już.
Nie ukrywam, że cieszyłam się z takiego obrotu sprawy, też chciałam, żeby Sebuś miał długie włosy, chociaż ostatnio spotkałam się z okrzykami "o, jaka śliczna dziewczynka" :)
Sytuacja zminiła się, gdy poszliśmy do salonu Taty.
W jednej chwili Sebastianowi naszła chęć na obcięcie pukli.
Zażyczył sobie... irokeza :)

Niestety Tata zachcianki nie spełnił, ale i tak było fajnie :)




poniedziałek, 9 stycznia 2012

Zdjęcia

Tak jak obiecałam, przesyłam zdjęcia, chociaż tylko z telewizji, bo ze zdjęciami spod Pałacu Kultury, które są w telefonie Taty właściciel telefonu zaginął dziś z kolegami w akcji :)






niedziela, 8 stycznia 2012

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Dzisiejszy dzień upłyną nam, tak jak pewnie wielu Polakom, pod hasłem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Banicja na którą byliśmy skazani ma swoje plusy, a mianowicie takie, że Babcia Władzia, u której (między innymi) spędziliśmy z Sebkiem parę ostatnich dni, mieszka tuż przy Telewizji Polskiej oraz przy stacji metra. W związku z tym świętowanie z Orkiestrą mieliśmy w tym roku ułatwione, a wszelkie wymówki typu, że za daleko, nie wchodziły w grę :)
Zaczęliśmy więc od porannego spaceru do gmachu Telewizji, widzieliśmy studio, kamery, scenę, panie liczące pieniądze, i wszystko to, co na codzień niewidoczne. Sebastian był podekscytowany, zachwycony i przestraszony jednocześnie :)
Obładowany WOŚP-owymi lizakami, flagami i balonami, nie wiedział zupełnie, w którą stronę ma się patrzeć i co się właściwie dzieje.
Planowaliśmy jeszcze iść pod Galerię Mokotów, gdzie podobno kwestowały pieski, ale po wyjściu z TVP Sebastian momentalnie zasnął, zmęczony emocjami.

Natomiast wieczorem, w towarzystwie Babci Eli oraz Andrzejka z rodziną pojechaliśmy metrem na światełko do nieba.
Sebastian oczywiście nie przeszedł obojętnie obok wozu strażackiego, wypytując strażaków szczegółowo o ich pracę, m.in.:
"Czy gasisz pożary?"
"Czy masz kask?"
"Czy masz wąż strażacki?"

Natomiast podczas fajerwerków Andrzejek miał buzię otwartą do kolan, a Sebastian oczy wielkości Pałacu Kultury :)
Jednym słowem - dzień pełen wrażeń.
W związku z powyższym padam z nóg i pozwolę sobie zdjęcia wkleić jutro.

piątek, 6 stycznia 2012

Kot w butach

Dziś, dalej na przymusowym wygnaniu, postanowiliśmy trochę się rozerwać i razem z Tatą, Ciocią Elą (zwaną Babcią Elą) oraz Dziadkiem Stasiem poszliśmy na Kota w Butach.
Sebastian był tak podekscytowany, że cały się trząsł. Oczywiście, najważniejszy jak zwykle był popcorn i Cola, no ale cóż, w końcu żyjemy w społeczeństwie konsumpcyjnym :)

I tylko ta mina ze zdjęcia czasem przypomina mi mojego syna, kiedy bardzo, ale to bardzo czegoś chce...

czwartek, 5 stycznia 2012

Sytuacja opanowana

Dziś sytuacja opanowana, dom jak na razie stoi, chociaż nie powiem, żeby nie wyglądał jak po przejściu huraganu :)
Dziadek Grześ rozmontował ścianę i kawałek sufitu i jedyne pocieszenie w tym, że 
a. Dziadek w ogóle ma pojęcie o rozbieraniu ścian, poprawianiu kominów i kładzeniu gipsokartonów, bo ciekawe kogo byśmy teraz na długi weekend znaleźli
b. W dodatku Dziadek to lubi
c. Pan Naprawiacz Pieców przyszedł i piec naprawił
d. Że my z Sebastianem mogliśmy się spokojnie z tej imprezy wynieść i teraz sobie grzecznie leżymy w czystym, pachnącym łóżeczku (dziś dla odmiany u Babci Władzi) i mamy to wszystko z głowy :)

A Wam dziękuję za słowa wsparcia :)


środa, 4 stycznia 2012

Same plusy

Po wczorajszym przymusowym wcześniejszym pójściu spać Sebastian obudził się dziś przede mną, rześki i w świetnym humorze. Ja mniej rześka doczłapałam się do pracy, a około 13.00 zadzwonił do mnie Michał z rozkazem "Przyjeżdżaj natychmiast, trzeba zabrać Sebastiana z domu". Oczywiście nie zdołałam dowiedzieć się, co chodzi, więc nie pozostało mi nic innego, jak pognać do domu, dostając przy tym poczwórnego zawału.
Okazało się, że zapaliła się sadza w kominie i generalnie trzeba było wezwać straż pożarną, zarządzić ewakuację, bo nie wiadomo, czy ogień nie wszedł gdzieś w strop, rozwalić trochę sufitu i pół ściany oraz wietrzyć cały dom.

No i tak ja z Sebusiem zostaliśmy ulokowani u Babci Ali, Tata z Dziadkiem Grzesiem mają zaglądać do komina (czego niestety nie będę świadkiem, a zważając na ich mega lęk wysokości, pewnie byłoby na co popatrzeć). A Dziadek Staś jakby wyczuwając sytuację, przyjechał dziś do nas z nowym prezentem dla Sebusia w postaci wozu strażackiego :)

Acha, no i jeszcze zepsuł się nam piec centralnego ogrzewania :)
Czyli generalnie nie nudzimy się, ja mam o czym pisać, Nowy Rok nie pozostaje absolutnie w tyle w stosunku do Starego Roku i dostarcza nam wielu wrażeń, Sebastian ma znów moc atrakcji, będziemy mieli nową ścianę i pewnie nowy piec, jednym słowem - same plusy widzę :)

wtorek, 3 stycznia 2012

Bez kolacji

Dziś Sebastian jak mniej więcej codziennie, toczył walkę o jedzenie.
A raczej to my toczymy walkę, próbując wciskać mu cokolwiek do pyska.
Dzisiaj, koło 20.00, po popołudniowym spaniu, ćwiczeniach i zabawie, czyli po jakchiś dobrych paru godzinach bez jedzenia, wyprowadzona z równowagi powiedziałam "skoro nie chcesz jeść to idziemy spać".
Nie wiem, czemu to powiedziałam, gdyż szczerzer mowiąc niejedzenie posilku i w związku z tym pójście spać jest dla mnie nielogiczne i z gruntu bez sensu... dedukuję, że pewnie usłyszałam to kiedyś na jakimś amerykańskim filmie :)

Nieniej jednak, jako osoba konsekwentna, nie było rady, położyłam Sebastiana spać.

Alleluja! Po dwóch godzinach turlania się po łóżku, gadania, odkrywania, przykrywania, poprawiania i nie wiem czego jeszcze, podczas których ja zdążyłam usnąć i obudziś się chyba z 5 razy, Sebastian powiedział, uwaga...:
"Mamo, jestem głodny! Zrób mi kaszę !"

Na początku myślałam, że mi się śni, ale powtórzył to jeszcze pare razy, kategorycznie żądając posiłku.
Od jutra przerzucam się na amerykańskie filmy.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Syn mi dorósł

Jak te dzieci szybko rosną...
Dzień przed Sylwestrem mój nieoceniony mąż przytargał do domu buty dla Sebastiana.
Jako że jest to obuwie sportowe, na dworzu lekka ale jednak zima, a generalnie rzecz biorąc Sebastian nie chodzi, uważałam, że zakup butów do gry piłkę, zwłaszcza przy naszym nieco nadwyrężonym ostatnio budżecie, to jednak lekka przesada.
Oczywiście, byłam jedyną osobą w domu, która miała taki pogląd na sprawę.

Pozostała dwójka natychmiast zabrała się do przymierzania, Sebastian piał z zachwytu a Michał snuł plany, jak to będą sobie grać w piłkę (!?%$!@!!???) w tych sportowych butach.

Podczas gdy chłopcy cali byli pochłonięci zakładaniem nowych butów, podjęłam ostatnią desperacką próbę odwiedzenia ich od tego pomysłu i zaczęłam dość chyba logicznie tłumaczyć, że teraz jest zima, że lepiej na wiosnę kupić, że teraz Sebek i tak nie będzie w nich chodził...

Na to moj 2,5 letni syn podniósł głowę znad butów i z całkowicie poważną i pewną siebie miną oświadczył:
"Mamo jestem dorosły, chyba mam prawo decydować w jakich butach chcę chodzić".

No i skapitulowałam.
Buty są i mają się świetnie, a ja nie mogę wyjść z szoku :)

A oto sprawcy zamieszania:

niedziela, 1 stycznia 2012

Sylwester

Z lekką obawą czekałam na imprezę sylwestrową. Nie chciałam się cieszyć na zapas, żeby nie wyszło tak, jak z Wigilią, okazało się jednak, że tym razem było naprawdę fajnie :)

W sobotę Sebastian oświadczył kategorycznie, że w żanym razie nie zamierza spać bez obejrzenia fajerwerków. Przy obiedzie, kiedy jak zwykle po 3 łyżkach zupy stwierdził, że już się najadł, powiedziałam, że jak nie zje, to ie bedzie fajerwerków. Reakcja Sebusia  była natychmiastowa i dla mnie nieco zaskakująca... krokodyle łzy, żałosny płacz i ogólne załamanie... Przyznam szczerze, że nawet mi zrobiło się przykro, nie mówiąc już o Babci gosi, która patrzyła na mnie z wyrzutem... Dotychczas takie uwagi spływały po nim jak po kaczce, więc naprawdę się z dziwiłam.

Albo mój syn wszedł w jakąś fazę nadwrażliwości, albo nauczył się nowego sposobu radzenia sobie ze mną :)
,
No w każdym razie przygotowania do Sylwestra trwały pełna parą, nieśmiertelny szampan Piccolo zakupiony chłodził się w lodówce, a my z Michałem przyodzialiśmy nasze odświętne stroje i udaliśmy się przy pomocy mojego taty na sylwestrowy bal w sali Polna Róża, prowadzonej przez naszego przyjaciela.

Pomimo obaw, Sylwester był naprawdę udany, bawiliśmy się cudnie, troszeczkę się zresetowaliśmy z przyjaciółmi, czyli wszystko tak, jak być powinno :)

Dodam tylko, że do domu zawitaliśmy w niedzielę o godzinie 18.00 :)
Przy okazji okazało się, że wielu z naszych znajomych, nawet tych, których ostatnio nie widzimy zbyt często, wiedzą o naszym blogu i go czytają, za co Wam kochani serdecznie dziękuję :)

No a co do balu, słowami się tego opisać nie da, więc zamieszczam kilka zdjęć:)

PS. Jak by ktoś znalazł koszyczek Czerwonego Kapturka, to proszę o oddanie go w moje ręce ;)